Nie jest to jedyna postać przygnębienia jako reakcji fizjologicznej. Czasem ma miejsce nie lekkie zwolnienie toku myśli i powstrzymywanie się od działań, lecz przeciwnie – z obniżeniem nastroju łączy się przykre napięcie. Człowiek by je zmniejszyć, musi coś robić: nie można siedzieć bezczynnie, trzeba działać! A że nie zawsze adekwatne działanie można z miejsca podjąć, zjawia się małoproduktywna ruchliwość, ale to że coś się dzieje, rozładowuje częściowo napięcie. Ludzie, którym właściwy jest ten sposób reagowania na niektóre sytuacje stressowe, mniej lub bardziej świadomie szukają terenu działania, a i zwykle kontaktów z ludźmi.
Przygnębienie i depresja są słowami, które bywają stosowane zamiennie. Nie są to jednak synonimy i oba terminy mają różne znaczenie. Depresja jest słowem często używanym (a właściwie nadużywanym) w języku potocznym. Uwzględniając nazewnictwo psychopatologiczne i wyrażając się ściśle, należy stwierdzić, że depresja jest nazwą odnoszoną wyłącznie do stanów depresyjnych w przebiegu chorób psychicznych, np. psychozy maniakalno-de- presyjnej, schizofrenii, porażenia postępującego. Depresja jest również jedną z postaci psychoz reaktywnych, a więc chorób psychicznych będących patologiczną reakcją na ciężki uraz psychiczny. Natomiast, gdy doznaje przygnębienia człowiek zdrowy, to właśnie mówimy o przygnębieniu a nie o depresji. Również w stosunku do nerwic, mimo że obniżenie nastroju w nerwicach jest zwykle znacznie głębsze niż w przypadku przelotnego przygnębienia u osoby zdrowej, za właściwsze uważa się użycie terminu przygnębienie a nie depresja (por. M. Jarosz, 1962). Nie jest to tylko kwestia dbałości o poprawne nazewnictwo, ale i o to żeby przeżyć ludzi zdrowych i objawów chorobowych nie określać (w miarę możności) jednobrzmiącymi nazwami. Taki bowiem sposób postępowania prowadzi prostą drogą do zwiększenia liczby destrukcyjnych schematów poznawczych.
Leave a reply